Jakiś czas temu pisaliśmy o motywowaniu dziecka, a raczej jak tego NIE należy robić. Przedstawiliśmy wtedy pewne sytuacje tak, abyś mogła wczuć się w pełni w punkt widzenia małego człowieka. Dziś spróbujemy czegoś podobnego, tylko temat trochę trudniejszy. Bo nie o motywowaniu będzie, ale o… respektowaniu uczuć dziecka. Bo zaprzeczanie jego emocjom i problemom łatwo prowadzi do frustracji, a to prosta droga do złości i innych zachowań niepożądanych. Macierzyństwo nie ma nic wspólnego z lukrem, wylewającym się z familijnych produkcji telewizyjnych. Jedyny lukier jaki ty masz, to ten zostawiony na twoim ubraniu w postaci odcisków małych łapek. Jeśli trzymać się dalej porównania telewizyjnego, macierzyństwo mogłoby być raczej filmem wojennym, połączonym z dramatem psychologicznym. Wieczne utarczki, kłótnie w kółko o to samo, oraz codzienne próby sił i charakterów. Psychika dziecka, ponieważ dopiero się rozwija i kształtuje, jest wciąż wrażliwa. Ale i zaprawieni w życiowych bojach dorośli nie uchodzą z tych potyczek całkiem bez uszczerbku na samopoczuciu psychicznym. Według sztuki wojennej przeciwnika należy dobrze poznać. Niby znamy swoje dzieci najlepiej na świecie, ale… czy na pewno? Czy jako dorośli jesteśmy sobie w stanie w pełni wyobrazić co siedzi w tych główkach i jakie emocje targają rosnącymi serduszkami? Spróbujmy więc przybliżyć nieco temat, ponieważ poznanie to pierwszy krok do zrozumienia, a stamtąd już bliziutko do zawarcia względnego pokoju.
Czy zdarzyło ci się kiedyś, że gdy zdenerwowana wylałaś swoje żale, odpowiedzią rozmówcy było pobłażliwie rzucone: “Co, masz okres?”. Jak się czułaś, gdy potraktowano ciebie i twoje uczucia z góry, zrzucając winę za nie na czynniki zewnętrzne? Tak, jakbyś nie miała prawa do przeżywania negatywnych emocji. A jak już przeżywasz, to nie twój rozmówca doprowadził cię do stanu zdenerwowania, ale twój cykl biologiczny. Można się zagotować ze złości, prawda?A często stawiamy dzieci w bardzo podobnej sytuacji. Bagatelizujemy ich emocje, wynajdując dla nich zewnętrzne usprawiedliwienia: niewyspanie, zły humor, przysłowiowe “wstanie lewą nogą”. I nawet niedopuszczamy do siebie myśli, że dziecko może być złe z naszego powodu. Że to rodzic w ten czy inny sposób wywołał negatywną reakcję. Odmawiamy mu w ten sposób prawa do przeżywania negatywnych emocji i odżegnujemy się od wszelkiej za te uczucia odpowiedzialności.
Nie miałaś łatwego dnia - to jeden z tych, gdy nic się nie udaje. Wszystko leciało z rąk, bunt maszyn nastąpił równocześnie z buntem dzieci i przez większość dnia panował trudny do ogarnięcia chaos. Wieczorem masz ochotę siąść i płakać, więc na dźwięk klucza otwierającego zamek wejściowy cieszysz się, że będziesz miała okazję komuś się wygadać i upuścić pary. Tymczasem mąż po wyrażeniu niezadowolenia ze stanu domu prawi ci wykład, że właściwie o co ci chodzi? Przecież siedzisz sobie w domu. Jakie ty możesz mieć problemy? On - o, to co innego! Cały dzień tyra w robocie pod okiem wrednego szefa, stara się i nigdy nie jest doceniany. Ty kobieto nie wiesz po prostu co to stres i uczucie zmęczenia.Tu przerywamy tę mocno przerysowaną sytuację, bo możemy się założyć, że już niejedna czytelniczka wścieka się przy komputerze/telefonie. Bo to nic miłego, gdy bagatelizuje się nasze problemy i wręcz odmawia prawa do ich przeżywania, porównując naszą sytuację z zupełnie różną u kogoś innego. A teraz przypomnij sobie każdą sytuację gdy wściekałaś się na swoje dziecko, że “ryczy bez powodu”. Bo dostało zielony kubeczek zamiast niebieskiego, bo założyłaś mu inne skarpety niż chciało, bo siostra dostała o 2 centymetry większe ciastko, bo musi sprzątnąć swój pokój, a to zadanie je przerasta… Czym są takie “problemy”, wobec trudów dorosłości? Owszem, niczym, ale dziecko to nie dorosły. Ma swój własny świat i swoją własną, pomniejszoną skalę przeżyć. I dorosły powinien to uszanować. Niekoniecznie zgadzać się i ulegać, ale nie odmawiać prawa do przeżywania problemów.
Nieumiejętność słuchania
Masz problemy w pracy - któż ich nie ma? Tym razem jednak sprawa wygląda poważnie. Wygląda na to, że może ominąć cię awans, na który długo pracowałaś. Czujesz, że pękniesz jeśli komuś się nie wygadasz i nie wyrzucisz z siebie całego rozgoryczenia. Umawiasz się więc z najlepszą przyjaciółką na kawę i postanawiasz zwierzyć się jej ze swoich problemów. Na początku wszystko idzie świetnie. Zamawiacie po napoju i przyjaciółka słucha, ale już po kilku minutach wydaje się tracić zainteresowanie. Zerka niecierpliwie w kierunku leżącego na blacie stolika telefonu. Zaczynasz się czuć niekomfortowo, ale mówisz dalej. Koleżanka w pewnym momencie sięga po telefon i zaczyna przeglądać posty na Facebooku. Zaskoczona przerywasz swoją opowieść, ale przyjaciółka przekonuje, że przecież ona słucha. Po chwili staje się jasne, że niewiele do niej dociera z tego co mówisz. Gdy prosisz, żeby odłożyła telefon, obraża się, twierdząc że słuchała, a na koniec rzuca ci jakąś szybką poradę na odczepnego i już całkowicie pogrąża się w zawartości social media. Czujesz się zawiedziona? Lekceważona? Przypomnij sobie te uczucia za każdym razem, gdy jesteś zajęta jakąś czynnością, a twoje dziecko chce porozmawiać. Jak już ustaliliśmy punkt wyżej, jego problemy mogą wydawać się nam błahe, ale dzieci przeżywają je całkiem na serio i chcą o nich porozmawiać z osobą, której najbardziej ufają. Wymagają więc poświęcenia im uwagi. Odłóż telefon, odwróć się od telewizora czy komputera i patrząc w oczy - wysłuchaj. Niby prosta rzecz, a dla dziecka znaczy bardzo wiele i pomaga budować trwalszą z nim więź. Oczywiście są sytuacje gdy jesteś naprawdę bardzo zajęta i nie możesz poświęcić uwagi. Spróbuj wytłumaczyć to dziecku i umów się z nim na taką chwilę, gdy będziesz mogła je wysłuchać. Na przykład: “Skończę pisać tę stronę i wtedy porozmawiamy”. Albo: “Jak obiorę te ziemniaki, wtedy cię wysłucham z uwagą”. I wtedy naprawdę poświęć mu te kilka chwil, bez wybiegów i bez zerkania do telefonu. Co myślisz o powyższych przykładach? Jesteś w stanie wczuć się teraz bardziej w sposób myślenia dziecka? Czasem skoncentrowani na własnych, dorosłych przeżyciach zapominamy, że dzieci potrafią przeżywać takie same emocje jak my. Jeśli więc nie chcesz napełniać młodego umysłu frustracjami, które mogą się bardzo negatywnie odbić na jego przyszłym życiu, podejdź do niego z empatią. Spróbuj zrozumieć i uszanować jego prawo do przeżywania - dziecko zrozumiane czuje się bezpieczniej i spokojniej.