Znasz to? Prosisz dzieci, żeby coś zrobiły. Po jakimś czasie prosisz ponownie, gdyż zadanie nie zostało wykonane. Ponieważ masz wrażenie, że twoje prośby są zwyczajnie ignorowane, powtarzasz je dobitniej: w postaci długiego wykładu najeżonego pretensjami, wymówkami i żalami. A dzieci, zamiast pokajać się i posłusznie wykonać matczyne polecenie, wydają się zwyczajnie cię ignorować, lub nawet z ciebie śmiać. Ręce ci opadają, czujesz bezsilność i złość. I co tu robić?Zdarzyła ci się taka sytuacja choć raz? A może wciąż ci się to przytrafia?Kto jest winny? Krnąbrne i nieposłuszne dzieci, czy… mama, która nieodpowiednio wyraża swoją prośbę?Spróbuj na chwilę odwrócić role. Wyobraź sobie, że to ty nie wykonałaś jakiegoś zadania, a ktoś marudzi ci nad głową. Tak właśnie, „marudzi”. Tak brzmią twoje słowa dla dzieci. Jedno jest pewne – taka taktyka, polegająca na wykładach i prawieniu kazań, z pewnością nie zainspiruje dzieci do zmiany postępowania. Nikogo by to nie zainspirowało.
Unikaj etykietek
Gdy jest się na kogoś zdenerwowanym, krytyczne słowa same cisną się na usta. Wystarczy wymówić „jesteś”, a cała reszta określeń już pędzi galopem.- jesteś nieporządny
- jesteście lekkomyślni
- jesteś bez serca
- jesteście roztrzepani
- jesteś bałaganiarzTakie słowa mogą ranić, a w przypadku dzieci mieć nawet długofalowe skutki, negatywnie wpływając na ich samoocenę i pewność siebie. “Mama mówi, że jestem bałaganiarz, to pewnie jestem” - tak może podświadomie odbierać to umysł dziecka. Postaraj się unikać takich określeń za wszelką cenę.
Przekazuj krótkie informacje
„Czemu ty nigdy nie chowasz mleka do lodówki, zawsze zostawiasz je na wierzchu. Czy ty oczekujesz, że będę za tobą chodzić i sprzątać? Czy ty wiesz, ile ja mam pracy, a jeszcze mam pilnować ciebie i zbierać rzeczy, które wszędzie zostawiasz? Jesteś roztrzepana, kiedyś własną głowę zgubisz!”STOP!A może spróbować zastąpić powyższe jojczenie zdaniem:„Mleko się psuje, gdy nie jest w lodówce.”W ten sposób zostaje przekazana informacja o „przewinieniu”, ale bez obwiniania i bez przykrych określeń. Co najważniejsze, problem przedstawiony w ten sposób, pozwoli dziecku na wykazanie własnej inicjatywy przy jego rozwiązaniu. A to może znacząco wpłynąć na rozwój samodzielności.
Dostrzegaj postępy
Pisaliśmy już wcześniej o okropnej metodzie „motywacyjnej”, polegającej na dostrzeganiu samych błędów. Nie idź tą drogą, gdyż na jej końcu zamiast skarbu w postaci zmotywowanego dziecka, czeka rozczarowanie i wyrzuty. Następnym razem, gdy chcesz pod wpływem emocji wyliczyć dzieciom to, czego nie zrobiły, okraszając wykład sporą dawką emocji, weź głęboki oddech.I zastanów się.Pomyśl o tym, co zrobiły dobrze, za co dałoby się je pochwalić. Może wykonały chociaż część pracy, którą im zleciłaś? Na pewno coś pozytywnego znajdziesz. Okaż im, że dostrzegasz ich starania, nawet, jeśli nie zostały jeszcze ukończone. A dopiero potem poproś o to, o co masz zamiar. Gdyby tobie ktoś wyliczał tylko to, co niezrobione, straciłabyś chęć do dalszych starań. Z dziećmi działa to tak samo, tylko bardziej. Ale jeśli widzą, że sprawiły ci przyjemność, będą chciały to powtórzyć i zasłużyć na kolejną pochwałę.
Przedstaw pozytywne skutki
“Jak w końcu tu nie posprzątacie, wstyd będzie kogokolwiek tu przyprowadzić; zalęgną wam się szczury, myszy i robale, i będą was gryźć w nocy!” - sama przyznasz, że nie ma w tym zdaniu zbyt wiele sensu, ale gdy chcemy coś wyegzekwować od dzieci, wyobraźnia czasem nas ponosi. Takie straszenie nie zrobi na nich i tak zbyt wielkiego wrażenia. A gdyby tak przedstawić pozytywne skutki wykonania zadania? Na przykład:“Zobaczycie, jak przyjemnie będzie wam budzić się w czystym pokoju. A może po sprzątaniu zaprosicie kolegów?” Pozytywny przekaz, jasno określone korzyści i zapowiedź nagrody (zaproszenie przyjaciół) - to zadziała o wiele lepiej, niż straszenie absurdami. Wiadomo, że czasem nerwy ponoszą - wtedy ciężko o racjonalne myślenie. Jednak za każdym razem, gdy otwierasz usta aby wygłosić długi, męczący i kompletnie bezużyteczny wykład, zamknij je z powrotem i pomyśl. Napij się zimnej wody, idź do innego pokoju, ochłoń. Dopiero potem spróbuj ugryźć problem z innej strony, wykorzystując któryś z powyższych sposobów. I koniecznie opowiedz nam o efektach w komentarzu!