Wczytuję dane...

W co się kiedyś bawiliśmy - wskocz do krainy wspomnień!

Multix-shop-blog-zabawy-z-dziecinstwa

Niedawno pisaliśmy o tym, że Dzień Matki powinien trwać 365 dni w roku. Cóż, jest takie święto, które właśnie tyle trwa - Dzień Dziecka. Zgodzisz się z tym? A mimo to, że staramy się dla naszych dzieci każdego dnia, bez wyjątku, pierwszego czerwca dokładamy potrójnych starań. Ale to pojutrze. Dziś znajdź chwilę dla siebie i odpłyń w krainę własnych lat dziecięcych.

Wspomnienia z dzieciństwa – któż z nas nie lubi choć czasami do nich wracać? Chwile beztroskiej zabawy, opromienione przez pamięć słonecznym blaskiem nostalgii... Może i zapomnieliśmy już, czego się w tamtych czasach nauczyliśmy w szkole, a twarze kolegów i koleżanek to rozmazane plamy. Istnieje jednak duża szansa, że całkiem dobrze wyryły się nam w pamięci... zabawy, w jakich braliśmy wtedy udział.


Lata 80.

Jak było w Polsce w latach 80. każdy mniej więcej wie – jedni z doświadczenia, inni z opowieści lub ze starych filmów. Najpopularniejszą i jedyną dostępną zabawką rozwojową były zwykłe klocki. Kto miał krewnego pracującego za granicą, mógł szpanować na podwórku zabawkami z NRD. Reszta dzieciaków musiała sobie inaczej radzić.

Internetu nie było, komputery można było zobaczyć tylko w radzieckich filmach science-fiction; dzieci spędzały więc mnóstwo czasu na dworze. Kawałek kredy wystarczył, żeby zagrać w klasy lub w podchody. Dziewczynki „skakały w gumę” (prawdziwe masterki dochodziły do poziomu „za uda” lub „za pas”), chłopcy kopali piłkę. Jeśli udało się zdobyć odpowiednią ilość kapsli z butelek (nietrudna sztuka w czasach, gdy prawie wszystkie napoje były sprzedawane w szklanych opakowaniach), można było grać w wyścigi – palcami pstrykało się w kapsle, rozłożone na wyrysowanym kredą torze.


Kolorowa-gra-w-klasy

Jak zabawa na dworze, to nie mogło się obyć bez rowerów i wrotek. Oczywiście nie każdy mógł sobie wtedy na taki specjalistyczny sprzęt sportowy pozwolić. Rower dodawał więc mnóstwo do punktów popularności, gdyż każdy z kolegów liczył na szansę przejażdżki.

Dziecko-na-rowerze-na-tle-zachodu-slonca

Lata 90.

Chociaż zabawa na podwórku wciąż była popularna, tylko wrotki zostały zastąpione łyżworolkami, coś się zaczęło zmieniać. Z powodu rozwoju ekonomicznego zaczęliśmy być zalewani przeróżnymi cudami do zabawy. Potworzyły się ogólnokrajowe trendy, promowane przez telewizję i wiernie kopiowane w szkołach. Była moda na jojo i każdy próbował nauczyć się choć kilku najprostszych trików. Była na karteczki, którymi wymieniano się na przerwach – korytarze szkolne wyglądały wtedy jak firmowe biurowce, gdyż prawie każdy ściskał pod pachą wypchany segregator.

Grano w „kapsle”, ale nie były to już te po lemoniadzie, tylko kupowane w sklepach lub znajdowane w paczkach chrupek, (zwane też “tazosami”), a i sama gra wyglądała inaczej. Tekturowe żetony układano w wieżę i rzucano w nią specjalnym, plastikowym „zbijaczem”. Wszystkie kapsle odwrócone na drugą stronę zabierał rzucający i wieżę ustawiano od nowa.

Kapsle-do-gry-tazosy

Dziewczynki przynosiły do szkoły swoje lalki Barbie (szczytem szpanu była taka, której zginały się kolana!) we własnoręcznie uszytych ubrankach – najczęściej kawałek materiału złożony na pół i zszyty z boku. Gdy w Polsce otworzono pierwsze McDonald’sy, popularne stały się zabawki dodawane do zestawu Happy Meal – trzeba było potem taką zdobycz koniecznie przynieść do szkoły, jako dowód tego, gdzie się było.

Lalka-barbie-w-niebieskiej-sukience
Komputery zaczęły się powoli pojawiać w polskich domach, ale najpopularniejszą platformą do grania był Pegasus – szara konsola na żółte kartridże, podłączana do telewizora. Przyznać się, komu na dźwięk takich nazw jak: Contra, Duck Hunt czy Arkanoid zabiło szybciej serce?

Ciekawe, czy przy obecnym masywnym wyborze dostępnych zabawek, nasze dzieci będą wspominały jakieś szczególne zabawy z taką nostalgią i rozczuleniem, z jakimi my myślimy o naszym dzieciństwie?

Dajcie znać w komentarzach, jakie zabawy z dzieciństwa najmilej wspominacie!