Wczytuję dane...

5 rzeczy o macierzyństwie, których nikt ci nigdy nie powiedział

5-rzeczy-o-macierzynstwie-multix-shop-blog


Nadchodzi Dzień Matki. Czy tylko my uważamy, że powinien być obchodzony nie raz, ale 365 razy w roku? W końcu każda matka daje z siebie wszystko codziennie, bez urlopu, chorobowego czy przerw. To praca na pełen etat. W dodatku taka, do której nikt nie wręczył ci nigdy żadnej instrukcji. Owszem, o macierzyństwie napisano miliony książek, zwłaszcza poradników. Problem leży w tym, że dzieci ich nie czytały. I nie wiedzą jak się dostosować.

Chcemy dziś pobawić się we wspominki i przypomnieć sobie czasy jeszcze przed narodzeniem dzieci. Ile się wtedy miało planów i pomysłów… które życie bardzo szybko zweryfikowało, wgniatając je ciężkim butem w dywan. Macierzyństwo okazało się jazdą bez trzymanki, pełną doświadczeń, których nie opisują w książkach. Gotowa? To startujemy z listą 5 rzeczy, o których nie miałaś pojęcia, zanim zostałaś mamą.

1. 
Sen anuluje wszystkie zbrodnie 

Nie twój sen, no co ty? Żartujesz sobie? Pojęcia “początki macierzyństwa” i “sen” prawie nie występują w jednym zdaniu. W żadnym języku świata i pod żadną szerokością geograficzną. Ale jest coś takiego w widoku śpiącego dziecka, co roztapia serce największego twardziela, a co dopiero czułe serce matki. Choćby w ciągu dnia dzieciaki wrzuciły ci telefon do toalety, ostrzygły kota i podpaliły zasłony w salonie, gdy patrzysz jak śpią, twój mózg wykasowuje wszelkie ich przewinienia. Mogłabyś siedzieć tak pół nocy i patrzeć na te rumiane buzie, rozchylone usteczka i słuchać ich spokojnego, miarowego oddechu. Co się tym główkom śni? Może kolejne psoty, kto wie? Ty wiesz w tym momencie tylko tyle, że to twoje największe skarby i że musisz bronić ich spokojnego snu. I z tym błogim poczuciem sama zasypiasz. A rano… czy to swąd podpalanych zasłon? I cała zabawa zaczyna się od nowa.

Fowl-language-po-polsku-01

2. 
Choroba dziecka to nie reklama syropu na kaszel

“Mamo, źle się czuję!” marudzi ze smutną miną malec. Troskliwa mamusia pakuje go do łóżka i podaje mu łyżeczkę syropku, uprzednio wymieniając w stronę kamery jego zalety. Dzieciaczek chętnie lekarstwo przyjmuje i już po chwili radosny i zdrowy znów się bawi, udowadniając moc lekarstwa. Fajnie to wygląda na ekranie, ale z prawdziwym życiem nie ma nic wspólnego. Dzieci chorują - jedne rzadziej, inne częściej, to już zależy od wielu czynników. Ale faktem jest, że nie ma chyba rodzica, który by nie przeżywał męki dziecięcej choroby. Przede wszystkim maluch prędzej obwieści złe samopoczucie marudnym zachowaniem niż jasnym komunikatem. O ile nie jest z nim bardzo źle - w łóżku nie uleży. A syropek… reżyserzy reklam zazwyczaj zapominają dodać plamy na kołdrze po odtrąconych łapką malucha porcjach lekarstwa. Chore dziecko to marudne dziecko, a jego samopoczucie może mieć wpływ na zmianę funkcjonowania całego domu przez kilka dni. Jak psychicznie wpływa widok niezdrowego maluszka na rodzica... o tym nie napiszemy. Kto choć raz przez to przeszedł - ten wie. I wie też, że tego uczucia nie jest w stanie opisać żaden poradnik.

Fowl-language-po-polsku-02


3. Dzieci to mini fabryki wydzielin

T
ego też nie napisali w żadnej książce. A nawet jeśli napisali, nic nie jest w stanie w pełni przygotować cię na na ilość przeróżnych, nie zawsze pachnących różami wydzielin, wydobywających się z twojego uroczego bobasa. Nie ma tu oczywiście co siedzieć i medytować - co trzeba musi zostać wytarte, wymyte, wyczyszczone. Jeśli kiedykolwiek zmieniałaś pieluchę maluchowi po kilkudniowym zatwardzeniu, lub obcierałaś w kółko cieknący nos zakatarzonego dziecka, dobrze wiesz o czym mówimy. Nie są to raczej tematy szeroko opisywane w poradnikach lub przekazywane przez doświadczone mamy ciężarnym koleżankom. A szkoda. Może uczuliłoby to niejedną młodą matkę choćby na fakt, że wyjściowa bluzka i spodnie raczej nie idą w parze z wziętym na ręce, najedzonym niemowlakiem.

Fowl-language-popolsku-05


4. 
Twoje życie to pasmo niespodzianek

D
zieci to istoty, które dopiero uczą się obowiązujących w świecie norm. I oczywiście zdobywają tę wiedzę głównie od rodziców, ale nie czarujmy się. Ich młode umysły są jak gąbka, chłonąca z całego otoczenia. Przedszkole, podwórko, telewizja, rozmowy dorosłych, internet - nie zawsze wybrana wiedza jest tym, co akurat jest im potrzebne (delikatnie mówiąc). Mieszanka różnych informacji oraz budząca się indywidualna osobowość sprawiają, że dzieci są po prostu strasznie nieprzewidywalne. W prostszych słowach: nigdy nie wiesz co im przyjdzie do głowy. Potrafią zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Zawsze powiedzą lub zrobią coś, czego się nie spodziewasz. Zarówno w domowym zaciszu, przy zabawie, w przedszkolu czy na zakupach - możesz być pewna, że wyskoczą niespodziewanie z czymś, co albo poprawi ci humor i da materiał na post facebookowy, albo sprawi, że masz ochotę zapaść się pod ziemię. Tego też nie wiesz. Cokolwiek by nie mówić o macierzyństwie, na pewno nie jest ono nudne czy przewidywalne.

5. 
Napoleon to przy tobie amator

Wyjście do supermarketu. Kiedyś oznaczało zabranie kluczy i telefonu, ewentualnie wielorazowej torby, założenie kurtki, butów, i wyjście z domu. Odkąd pojawiły się w twoim życiu dzieci, każde takie wyjście zmienia się w wyprawę wymagającą dokładnego zaplanowania. Strategia - to słowo klucz. Musisz przewidzieć wszelkie ewentualności i przygotować się na każdy scenariusz. Rozpracować teren (bliskość toalet i sklepów). Przewidzieć zachowania.  Zapakować odpowiednie wyposażenie. Przekąski, pieluchy, picie, ubranie na zmianę, chusteczki, coś na nudę… to tylko część sprzętu, jaki może się przydać. Oczywiście w ten jeden dzień gdy zapomnisz torby na wyjście, akurat wtedy wszystko nagle okazuje się potrzebne.
R
odzinna wycieczka czy wyjazd wakacyjny to jak planowanie wyjścia do sklepu, tylko na o wiele większą skalę. To już nie jedna bitwa do zaplanowania, to cała kampania. Napoleon by się poddał, ale ty dajesz radę.

Fowl-language-po-polsku-04

J
eśli przeczytałaś tekst z lekkim uśmiechem na ustach, myśląc sobie “tak było, tak jest”, podziel się nim z ciężarną koleżanką. Nie żeby ją straszyć, oczywiście, tylko przygotować na to, o czym poradniki zazwyczaj milczą.



Komiksy zamieszczone w artykule są autorstwa Briana Gordona. Więcej komiksów w oryginale można znaleźć na stronie autora https://www.fowllanguagecomics.com