“Czekaj no aż tata wróci, to zobaczysz!” - ręka w górę, kto w dzieciństwie słyszał te słowa po nabrojeniu. Czy dziś jeszcze straszy się dzieci gniewem rodziciela? Z okazji zbliżającego się Dnia Ojca piszemy dziś o roli taty dawniej i dziś oraz o tym, czy w ogóle w dzisiejszych czasach jest potrzebny.
Jak to dawniej bywało
Jeszcze 20-30 lat temu podział ról domowych był prosty: wiele kobiet zajmowało się domowym ogniskiem, mąż był od zarabiania pieniędzy i na tym się jego zaangażowanie w sprawy domowe często kończyło. Zajmowanie się dziećmi było tak “kobiecym” zajęciem, że nawet gdy któryś tata chciał pomagać, mama najczęściej goniła go, bo “ona to zrobi lepiej i szybciej”. Ojciec wkraczał na scenę wychowania gdy trzeba było wprowadzić dyscyplinę. To on był tym “złym gliną”, uosobieniem surowości i personifikacją kary za przewinienia. Ile osób wychowanych w latach 70tych, 80tych i 90tych czuje do dziś mimowolny strach przed takim tatą-straszakiem i nie jest w stanie zbudować z nim silnych więzi w dorosłym życiu?
A w dzisiejszym świecie?
Czy coś się teraz zmieniło? A owszem. Współcześni ojcowie nie chcą już być odsuwani na boczny tor. Chcą brać aktywny udział w wychowywaniu dziecka, zamiast robić jedynie za bankomat i straszaka w jednym. Nawet ci, którym praca ledwo pozwala bywać w domu, znajdują choć jedną aktywność, w której biorą czynny udział. Może to być wieczorne kąpanie dziecka lub spacer raz w tygodniu - liczy się chęć i budowanie więzi z potomstwem.
Czy ojciec potrzebny jest bardziej synowi czy córce?
Jeszcze do niedawna panował dość prosty podział, w którym tata uczył syna “jak być mężczyzną”, żeby był twardy, nie płakał i zachowywał się “po męsku”. Również rozwijanie w synu takich zainteresowań jak sport, motoryzacja czy filatelistyka należało do dziedziny ojcowskiej. Dla córki za to tatuś był bardziej obrońcą, próbował bronić jej przed złem świata. Czy taki sposób wychowania ma racje bytu w dzisiejszych czasach? Nie bardzo, ale też i nie zniknął do końca. Dziś mała księżniczka tatusia równie dobrze może interesować się silnikami samochodów, a syna nikt nie uczy, że wyrażanie uczuć jest “niemęskie”. A jednak pod względem psychologicznym ojciec jako postać spełnia zupełnie różne funkcje wobec syna i córki. Świadomie lub nie, ale jest dla nich przez pewien czas wzorem, na którego podstawie budują sobie obraz psychiki i zachowań mężczyzny, który może rzutować nawet na dorosłe życie. Dla córki jest to pierwszy wgląd w męski sposób myślenia i zachowania, tak różny od jej i mamy. Mówi się, że dziewczyna wybiera sobie męża podobnego do swojego ojca, i ma to sens gdy wezmiemy pod uwage jak postać ojca, jako męskiego wzoru, odbija się w umyśle córki już od pierwszych lat jej życia.
Dla syna ojciec może być sprzymierzeńcem, rozumieć go lepiej niż mama czy siostry. Dla niego również jest wzorem, na podstawie którego chłopiec może budować swoje cechy, mniej lub bardziej świadomie naśladując tatę. Mądry tata uczy syna jak być wartościowym mężczyzną, dając mu przykład swoim zachowaniem i tłumacząc męski sposób postrzegania świata.
Przykład idzie z góry czyli obraz małżeństwa
Od taty (w równym stopniu jak i od mamy) zależy również jak dzieci postrzegają małżeństwo - stosunek do siebie nawzajem, sposób rozwiązywania konfliktów, podział pracy itd. To w ich młodych umysłach wzór, który z dużym prawdopodobieństwem będą powielać w swoich dorosłych związkach. Zwłaszcza dla syna gdy widzi sposób, w jaki tata traktuje mamę, jest to podświadomy sygnał, że tak właśnie należy postępować z żoną. Ojciec jest więc po części odpowiedzialny za sposób, w jaki jego syn będzie postrzegał kobiety w ogole, nie tylko partnerki, ale również koleżanki z uczelni czy z pracy.
Bycie ojcem w obecnych czasach wydaje się być bardziej wymagającym zadaniem niż dawniej, ale jest też na pewno o wiele bardziej satysfakcjonujące i pozwala na zbudowanie trwałej, pozytywnej relacji z dziećmi, która pomoże im w dorosłym życiu.