Obchodziliśmy niedawno Dzień Nauczyciela. Poświęciłaś sporo czasu na znalezienie oryginalnego prezentu dla wychowawczyni swojego dziecka. A powiedz - kupiłaś coś dla siebie? “Jak to?” zapewne myślisz teraz. “Przecież nie jestem nauczycielką!”. Jesteś, jesteś, nawet jeśli nie masz na to dyplomu uczelni pedagogicznej. Zaraz ci to udowodnimy.
Jesteś ze swoim dzieckiem od samego początku jego istnienia i na najrozmaitsze sposoby przekazujesz mu wiedzę. Nawet początkowe zabawy w stylu “gdzie jest bobas?” są czymś więcej niż wygłupianiem się. Słuchając twojego głosu, obserwując twoje gesty, dziecko zdobywa swoją pierwszą w życiu wiedzę i uczy się zachowania istot ludzkich. W miarę, jak maluch rośnie, przekazujesz mu coraz więcej informacji. O otoczeniu i o nim samym. Podtrzymujesz go przy pierwszych krokach, z zachwytem wysłuchujesz pierwszych słów i uczysz kolejnych. Jesteś po prostu niewyczerpanym źródłem wiedzy, jaka jest dziecku na tym etapie potrzebna.
Nauczyciele wiele nie zarabiają, ale ostatecznie dostają zapłatę za zaspokajanie ciekawości dzieci. Tobie nikt nie płaci za odpowiadanie sto razy dziennie na pytania zaczynające się od “Dlaczego..?”. Jeśli jednak myślałaś, że gdy pociecha pójdzie do szkoły, ty sobie wreszcie odetchniesz - jesteś w błędzie. Po pierwsze, twoja obecność zacznie być wymagana przy odrabianiu lekcji. Chcąc, nie chcąc, będziesz musiała powtórzyć sobie pewne szkolne zagadnienia, aby móc pomagać dziecku. Po drugie, szkoła to zupełnie inny świat, w porównaniu do tego ustalonego, domowego, w którym niewiele już może zaskoczyć. W szkole dziecko natrafia wciąż na nowe sytuacje, poznaje nowych ludzi i musi sobie te wszystkie nowości jakoś przemyśleć. Prawdopodobnie będzie chciało dzielić się z tobą wrażeniami czy niezrozumiałymi sytuacjami. Wtedy musisz wejść w rolę nauczycielki - psychologa, objaśniając dziecku świat zewnętrzny i jego prawa.
Ptaszyna wyfrunęła z gniazda, poszła na swoje, a ty rozkładasz się wygodnie na kanapie myśląc, że teraz będziesz miała trochę spokoju. Nic bardziej mylnego. Tylko czekaj, zaraz zadzwoni telefon, a twoja dorosła niby latorośl będzie pytać jak wywabić plamy z oleju czy gdzie kupić najlepsze pomarańcze.
A to dopiero początek. Gdy pojawią się wnuki, ilość telefonów na godzinę może drastycznie wzrosnąć. Jednak odpowiedzi na pytania “Co zrobić żeby ono wreszcie zasnęło?!” czy “Jak poradzić sobie z ząbkowaniem” najlepiej udzielaj tylko wtedy, gdy są tobie zadawane. Nie ma nic bardziej drażliwego niż młodzi rodzice zasypywani niechcianymi poradami. Natomiast oczekiwana rada jest dla nich na wagę złota.
Widzisz więc, że zawód nauczycielki to nie tylko etat w szkole, ale po prostu życiowa rola? Niech cię to nie przeraża, pomyśl raczej o pozytywach. Bierzesz aktywny udział w kształtowaniu przyszłego społeczeństwa. No i zasługujesz na dodatkowy prezent w roku, ten na Dzień Nauczyciela. Grafikę pobrano z: www.unsplash.com www.demotywatory.pl