Niby jeszcze nie jest tak źle - słońce jako tako przygrzewa, ale deszcze i słota czają się za rogiem. Jeśli jesteś matką dziecka w wieku szkolnym lub przedszkolnym, dla ciebie jesień oznacza sezon przeziębień i chorób. Dzieci obdzielają się przecież zarazkami chętniej niż cukierkami; wystarczy, że jedno jest chore, zaraz pociąga nosami cała grupa. “Ale to przecież teraz normalne” - wzdychasz, gdy trzeci raz w ciągu miesiąca twój syn lub córka wraca do domu kaszląc i smarkając.
Nie. To nie jest normalne.
Sezon jesienny to czas, gdy choruje każdy - dzieci i dorośli. Leki sprzedają się jak ciepłe bułeczki, a budżet rodzinny topnieje. Zaraz po wydatkach szkolnych dochodzą wydatki zdrowotne. I chociaż medykamenty niby działają, wyrządzają naszym organizmom więcej niewidocznych szkód, niż myślimy. Jak podaje Newsweek, uczeni z kanadyjskiego McMaster University odkryli, że tak zwane leki na przeziębienie poprawiają nie tylko nasze samopoczucie, ale i… wirusów wywołujących chorobę. Stwarzają im po prostu lepsze warunki do namnażania się. Krótko mówiąc - od takich leków chorujemy dłużej. Poza tym niszczą one naszą naturalną odporność.
To w sumie proste: im lepsza odporność, tym mniej chorujemy. Ale w dzisiejszym świecie: im więcej chorujemy, tym więcej leków zjadamy i odporność maleje. Koło zamknięte, zwariować można!
Zadzwonić do babci. W czasach ich młodości nie było aptek na każdym rogu, a jednak ludzie jakoś sobie z chorobami radzili. Jeśli nie masz takiej możliwości, to przynajmniej poszukaj w internecie informacji o domowych, naturalnych sposobach na przeziębienia. Chociaż do niedawna jeszcze wyśmiewane (ciekawe, ile w tym kreciej roboty koncernów farmaceutycznych?), ostatnio wracają do łask. I robią furorę, gdyż są tańsze i skuteczniejsze niż coraz droższe leki z apteki.
Nie wierzysz? To porównaj cenę cebuli, cytryny czy imbiru, z kosztem syropów, tabletek i maści.
Nie czekaj, aż choroba dopadnie twoją rodzinę. Wzmacnianie odporności można zacząć w każdym momencie, im wcześniej tym lepiej.
Dużą rolę spełnia tu witamina C - ale nie ta syntetyczna, w przygotowanych laboratoryjnie tabletkach. Badania dowodzą jej niskiej skuteczności. Zainwestuj w naturalne źródła witaminy C. Nie mowa oczywiście tylko o cytrynach. Zawierają one około 40-60 mg tej witaminy na 100 g owocu. O wiele więcej, bo aż 150-300 mg zawierają czarne porzeczki, a owoce dzikiej róży to skarbnica witaminy C - mają jej aż 250-800 mg. To tłumaczy, dlaczego nasze babcie przeziębionym podawały herbatę z dzikiej róży (naturalną, nie bezwartościowy, barwiony susz z supermarketu), lub sok z czarnej porzeczki.
Nawet prozaiczne płatki owsiane pomogą wzmocnić odporność organizmu. Zawarte w owsie związki oraz włókna błonnikowe nie tylko mają działanie antybakteryjne, ale i wspomagają pracę bakterii jelitowych (tych dobrych). Chyba warto więc zastąpić zwykłą owsianką kolorowe i pełne cukru płatki śniadaniowe, szeroko reklamowane w telewizji.
Zresztą nawet takie zmiany w diecie jak ograniczenie cukru czy białego pieczywa, na pewno odporności wyjdą tylko na lepsze.
Kurkuma ostatnio robi furorę wśród zwolenników naturalnego leczenia, i nic dziwnego. Dzięki właściwościom przeciwzapalnym, antybakteryjnym i antywirusowym może znacznie wspomóc walkę z chorobą. Można przygotować napój z wody, kurkumy, czarnego pieprzu (wzmacnia działanie kurkumy) i miodu. W czasie choroby dobrze jest pić gorące napoje, działające napotnie. Sprawdzają się tu wszelkie owocowe herbaty, a nawet stara dobra czarna herbata z miodem i cytryną. Należy tylko pamiętać, że miód w wysokiej temperaturze traci swoje dobroczynne właściwości. Trzeba go dodawać, gdy napój trochę się już przestudzi.
Miód i cytryna, wymieszane ze startym imbirem, są świetnym środkiem na problemy z gardłem. A nielubiany w dzieciństwie, ale wyjątkowo skuteczny, syrop z cebuli poskromi nawet najgorszy kaszel. Podobne działanie ma również syrop z buraków, dodatkowo wzmacniający odporność.
Dziwnym, ale podobno skutecznym sposobem na chorobę jest umieszczenie koło łóżka… cebuli. Powód jest jednak logiczny - cebula wchłania szkodliwe mikroorganizmy, toksyny i zanieczyszczenia z powietrza. Wystarczy kilka plastrów tego warzywa położyć w miseczce lub na talerzyku w pokoju chorego, najlepiej w okolicach głowy. Można w ten sposób nie tylko oczyścić powietrze, ale i poprawić samopoczucie.
Sposobów jest mnóstwo, a wszystkie mają za zadanie naturalnie wspomóc nasz organizm, bo to on musi poradzić sobie z chorobą. Szukamy szybkich rozwiązań, ponieważ wymaga tego od nas tempo życia. Nie ma czasu na chorowanie, trzeba przecież szybko wracać do szkoły czy pracy. Nie warto, w ten sposób zarazi się tylko innych. Lepiej dać organizmowi szansę i stworzyć mu jak najlepsze warunki. Ciepły koc, gorąca herbata, miska rosołu lub warzywnego bulionu, oraz spokój - to groźniejsze dla wirusów niż wszystkie kolorowe pudełka i butelki z apteki.
Grafikę pobrano z: www.unsplash.com