Wrzesień powoli się rozkręca, jesienne chłody nadchodzą, a nasze dzieci, w otoczeniu tej szarości i pluchy, muszą codziennie wędrować do przybytku wiedzy zwanego szkołą. Nie dość, że spędzają w jej murach pół dnia, to po powrocie do domu czeka na nie jeszcze odrabianie lekcji i zakuwanie do sprawdzianów. Cóż się dziwić młodym, udręczonym umysłom, że próbują się buntować? Zadaniem sprytnego rodzica nie jest zmusić krnąbrne dziecko do nauki, ale raczej odpowiednio potomstwo zmotywować.
Zanim twoje dziecko zostanie zbuntowanym nastolatkiem, który ma własne towarzystwo i swoje sprawy, najprawdopodobniej rodzice będą dla niego najważniejszymi osobami na świecie. Potrzebuje ono ich wsparcia w wielu dziedzinach młodego życia. Potrzebuje też czasu spędzonego z mamą i tatą, nie z mamą, tatą i ich smartfonami.
To samo dotyczy odrabiania lekcji i nauki w domu. Odłóż telefon, komputer i inne źródła zajęć niewątpliwie ciekawszych niż budowa pantofelka czy tabliczka mnożenia. Poświęć dziecku 100% swojej uwagi. Zrób z takiego odrabiania lekcji czas wspólny, tylko ty i twoje dziecko - razem. Wtedy nauka ta będzie widziana przez nie mniej jako przykry obowiązek, a bardziej jako możliwość spędzenia czasu z mamą.
Jeśli znasz skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju o odrabianiu lekcji wiesz, że jest w nim sporo przesady, ale też i ziarno prawdy.Czasem dziecko nie daje sobie rady z najprostszymi zagadnieniami, za to umysł działa mu wręcz wybitnie, gdy trzeba zapamiętać jakieś bezużyteczne informacje (na przykład imiona wszystkich kucyków z My Little Pony).Nic to. Czasem dobrze wiesz, że twoje dziecko coś już umie, a mimo to przy tobie przejawia imponujący pokaz sklerozy.Nic to.Ty bądź jako ta delikatna fala na powierzchni czystego jeziora. Jako zefirek łagodny. Jako… wiesz już chyba o co chodzi. Cokolwiek się będzie działo - zachowaj spokój. Dzieci często mają problem z nauką przez stres - nam też praca by nie szła, gdyby szef stał nam nad głową, gotów ryknąć gromko o każdą pomyłkę; zaraz zaczęlibyśmy robić ich więcej. Jeśli zadanie odrobienia z dzieckiem lekcji bywa ponad twoje nerwowe siły, spróbuj zrelaksować się tuż przed. Zapewnij też dostęp świeżego powietrza do pomieszczenia, w którym będziecie siedzieć (dotleni wasze mózgi i pomoże im lepiej pracować).Pamiętaj: delikatna fala, łagodny zefirek. Wdech - wydech. Dasz radę.
Współczesne dzieciaki ogarniają świat i rządzące nim prawa o wiele lepiej, niż my w ich wieku. Nie karm więc dziecka (zwłaszcza takiego w wieku gimnazjalnym), bajkami o świetnych stopniach zapewniających wymarzony zawód i wygodne życie. Dzisiejsze dzieci wiedzą bardzo dobrze, jak wygląda rynek pracy, zasilony wykształconymi bezrobotnymi. Zamiast więc opowiadać dziecku bajki o magicznej sile ocen szkolnych i karać za każdy zły stopień, przedstaw mu zalety nauki. Ale wysil się ponad banalne i enigmatyczne “Uczysz się dla siebie”.
Pokaż mu, do czego przydaje się wiedza z biologii, gdy się choruje. Albo jak znajomość matematyki potrzebna jest przy robieniu zakupów. Umiejętność poprawnego pisania? Możn napisać list do babci. Oczywiście nie poprzestawaj na słowach - poprzyj je praktyką: wyjściem do sklepu, napisaniem listu itd. Nie ma żadnych utartych zasad, wejdź na wyżyny kreatywności i praktycznego myślenia zarazem i znajdź swojemu dziecku powody, dzięki którym nie będzie wkuwać dla piątek, ale zdobywać wiedzę. I to z chęcią.
Czy jesteś świetna z geometrii, na anatomii znasz się niczym doktor House, piszesz poematy godne Adama Mickiewicza, a wieczorami w kuchni odkrywasz sobie nowe pierwiastki chemiczne? Nie? Naprawdę? To dlaczego wymagasz takiej wszechstronności od własnego dziecka? Czemu chcesz, aby z każdego przedmiotu miało same piątki?
Na początkowym etapie to rzecz jasna możliwe, ale potem dziecko rozwija się, kształtują mu się konkretne upodobania i zainteresowania. Dobry matematyk niekoniecznie musi też pisać wspaniałe wypracowania. A przyszły pisarz rozumieć bezbłędnie reakcje chemiczne, zachodzące po dodaniu wodorotlenków do wody. Jeśli twoje dziecko jest dobre z jakiegoś przedmiotu i wyraźnie nim zainteresowane, wspieraj je w zdobywaniu wiedzy o nim. Nie zmuszaj go, aby było równie dobre z przedmiotów mniej lubianych. Wolisz mieć w domu ucznia przeciętnego, z jednakowymi ocenami z każdego przedmiotu, czy raczej olimpijczyka? A może i przyszłego naukowca lub pisarza?
“Twoja siostra to się dobrze uczy, z niej coś będzie, a z ciebie?”, “Czemu nie możesz być bardziej jak ta Kasia od sąsiadów?”, “Spójrz na swojego kuzyna - on ma przecież same piątki!”. Czy takie słowa były kiedykolwiek wypowiadane w twoim kierunku? Czy bolały? Może i już nie bolą, ale zadra została, a wspomnianej Kasi ledwo się odkłaniasz, gdy mijacie się na schodach.
Dlaczego myślisz, że to, co sprawiało ci w dzieciństwie przykrość, teraz nagle zmieni wydźwięk i zmotywuje twoje dziecko do nauki? Każde dziecko jest inne, każde ma inne potrzeby i zdolności. Przez takie porównywanie z innymi może poczuć się mniej kochane i słabiej akceptowane. “Mama mnie nie chce, bo nie jestem Kasią. Nienawidzę Kasi” - tak w uproszczeniu mogą wyglądać jego procesy myślowe. Szkoła nie jest w stanie podejść do dziecka indywidualnie - nie przy obecnym przeludnieniu w klasach. Ale ty powinnaś. To twoje dziecko - i jest wyjątkowe. Nie patrz na nie przez pryzmat innych, pozwól mu być sobą i akceptuj je za to, kim jest.
Nauka szkolna nie jest łatwa. Potraktuj jednak każdą chwilę spędzoną na pomocy i motywacji dziecka w tym kierunku, jako inwestycję na przyszłość. Efektem będzie nie tylko wykształcone, ale i mądre potomstwo.
Grafikę pobrano z: www.unsplash.com www.giphy.com