Wczytuję dane...

Nauka samodzielności to inwestycja w przyszłość - twoją i dziecka

Multix shop blog samodzielność

Mam nadzieję, że jesteś jednym z tych rodziców, którzy chcą wychować swoje dziecko na myślącą i samodzielną istotę, nie na życiową sierotę (no proszę, zaczynam od rymu). Tak się składa, że ta samodzielność nie spłynie na nie nagle z nieba, gdy osiągną jakiś tam wiek. Tak jak z każdym wychowawczym procesem, to wymaga czasu i - niestety - wysiłku ze strony rodziców.

Problem zaczyna się wtedy, gdy chcemy nasze maleństwo chronić przed wszystkim co złe, przed każdym problemem i wysiłkiem. No i potem ani się człowiek obejrzy, aż ma w domu nieporadnego licealistę, który wciąż trzyma się rączki mamusi (jeśli chcesz dowiedzieć się o co dokładnie mi chodzi, zapraszam na tekst: Rekrutacja do liceum jako źródło strachu o młode pokolenie, czyli nie róbmy z nich takich sierot! ).

Dziś podzielę się kilkoma sposobo-porado-sugestio-przemyśleniami na temat tego, jak wychować bardziej samodzielne dziecko. Wszystkie inspirowane życiem, nie poradnikami. Okupione potem, łzami i zduszanymi w gardle przekleństwami. Bo jak ja i moi bliscy miewaliśmy ciężko, choć ty miej teraz łatwiej.

Na naukę samodzielności nigdy nie jest za wcześnie. Tak, oczywiście, że nie można tego brać dosłownie. Niemowlak sam sobie pieluchy nie zmieni ani ubranek nie wypierze (kwestia za krótkich rączek). Ale już półroczne - roczne dziecko można zacząć uczyć, że po zabawie klocki wrzuca się do pojemnika. Dwulatek spokojnie wyniesie po sobie talerzyki i kubeczki, wyrzuci śmieci, sprzątnie po malowaniu.

Pozwól mu też "pomagać" czasem z pracami domowymi. Piszę w cudzysłowiu, bo wiem jak to jest. Pełno entuzjazmu ze strony dziecka, zniecierpliwienie ze strony rodzica. Gdy się spieszysz i nie masz ochoty dokładać sobie ekstra roboty, pozwól mu pomóc choć w jakimś niewielkim stopniu, np. włączyć przycisk w pralce czy zmywarce. W innych przypadkach dawaj mu jakieś proste zadania. Zwykle najbardziej zdziwieni nieporadnością własnych dzieci są ci rodzice, którzy zawsze wszystko za nie robili. "Bo tak szybciej, bo on nie umie, bo ja to zrobię lepiej." Szybciej, lepiej, to niech robią tak całe życie, bo dziecko nie miało szans się nauczyć.

Gdy to bezpieczne, pozwalaj maluchowi obserwować cię przy zajęciach domowych. Nie masz nawet pojęcia jak jego chłonny mózg świetnie uczy się przez obserwację. Jeśli chcesz zapewnić mu bezpieczeństwo (i ograniczyć przemieszczanie się), pomyśl o Pomocniku Kuchennym. To taka platforma, z której dziecko bezpiecznie może sięgnąć blatu czy stołu i pomagać ci w przyrządzaniu jedzenia, lub po prostu cię obserwować. Pro porada: Kitchen Helpera da się używać nie tylko w kuchni ;)

kitchen-helper



Inna sprawa to kwestia wyborów. Pozwalaj nawet małemu dziecku ich dokonywać. Nie, nie mówię tu o jakichś życiowych decyzjach jak wybór płci czy legalna zmiana imienia. Raczej o drobiazgach (choć dla dziecka, zwłaszcza małego - istotnych!) jak kwestia ubranka na dziś, przekąski, popołudniowych aktywności... Pamiętaj jednak o jednym istotnym narzędziu rodzica: swobodzie kontrolowanej. To ty wybierasz kilka opcji ubranka, potrawy, zajęć. Dziecku pozwalasz zdecydować się na jedną z nich. W ten sposób ty masz kontrolę nad sytuacją a jednocześnie maluch czuje się doroślejszy mogąc choć w jakimś stopniu decydować o sobie. Oczywiście z wiekiem rozszerzaj mu wachlarz sytuacji, w których może dokonać wyboru.

To takie kilka prostych rzeczy, a uwierz mi, potrafią sprawić cuda. Bo jednak na starość przyda ci się, żeby ktoś podał ci tę szklankę wody. Nie chcesz tracić czasu na wstawanie sama, albo na długie tłumaczenia dorosłemu dziecku, gdzie wy w domu trzymacie szklanki i butelki z wodą. No i po prostu chcesz żeby twoje dziecko potrafiło sobie samo radzić. Na początku tracisz czas na nauczenie go tego, ale uwierz mi - ta inwestycja szybko się zwróci, gdy nie będziesz musiała mu we wszystkim pomagać.