Wczytuję dane...

Takie jak JA - historie kobiet. 20 "Mama wścieka się, że ograniczam jej kontakt z wnuczką. Kto ma rację?"

dziewczynka-patrzy-przez-okno

Takie jak JA - historie kobiet. 20 "Mama wścieka się, że ograniczam jej kontakt z wnuczką. Kto ma rację?"

 

Marlena, 22 lata, ekspedientka

 

Chyba trochę się spóźniłam z tematem mojego listu. Bardziej pasowałoby na styczeń i Dzień Babci. Cóż, usłyszałam niedawno od bliskiej przyjaciółki, ze mszczę się na mamie za własne dzieciństwo. Czy tak naprawdę jest? Czy nie mam w tym konflikcie racji? Może wypisanie wszystkiego czarno na białym pomoże mi spojrzeć na to chłodniejszym okiem. 

Moja mama zawsze dużo pracowała. Ojciec miał własną, dobrze prosperującą firmę obuwniczą, więc tak naprawdę nie musiała. Przynajmniej nie jeśli chodzi o aspekt ekonomiczny. Bardziej chciała. Wydawało jej się, że będzie gorszą kobietą, jeśli będzie “tylko” siedzieć w domu. Kiedy koleżanka załatwiła jej pracę (tak, czasy kumoterstwa) w urzędzie miasta, moja mama była zachwycona. Mogla spełniać się zawodowo, mogła pić tyle kawy, ile dusza zapragnie i jeszcze wszyscy dookoła ją za to chwalili. A że miała w domu małe dziecko? Jaki to problem? Od czegoś przecież są babcie. 

Babcia od strony taty praktycznie mnie wychowała. Odbierała mnie ze żłobka, potem z przedszkola. Do niej przychodziłam po szkole na obiad, odrobić lekcje i pobawić się. Do domu wracałam dopiero wieczorami. Na szkolne przedstawienia czy mecze koszykówki (grałam w drużynie) to zazwyczaj babcia przychodziła podziwiać i kibicować, rodzice bardzo rzadko. Byli zapracowani. 

Owszem, miałam wszystko. Koleżanki zazdrościły mi ciuchów, butów, dobrego kompa i swobody. Jako pierwsza w klasie miałam własny telefon. A jednak zamieniłabym to wszystko bez wahania na trochę więcej czasu spędzonego z mamą i tatą. Nie mówię o wakacjach, na które czasem jeździliśmy razem. Wtedy rodzice otoczeni własnym towarzystwem musieli "odreagować i odpocząć" po ciężkiej pracy, więc praktycznie i tak byłam wciąż sama. Ja marzyłam o zwykłym dniu, gdy zrobilibyśmy coś razem. Takie banały jak obejrzenie wspólnie filmu, albo jakby pomogli mi w lekcjach czy zagrali ze mną w Chińczyka. Tego z kolei ja zazdrościłam koleżankom - normalnych rodzin. 

Wcześnie wyszłam za mąż, zaraz po szkole. Babcia już wtedy chorowała, więc zamieszkaliśmy z mężem u niej, żeby się nią zająć. Cieszę się, że przed śmiercią zdążyła jeszcze zobaczyć swoją prawnuczkę - moją małą Amelkę. Ale właśnie o Amelkę zaczął się konflikt z moją matką. 

Mama nie wyobrażała sobie innego stylu życia, niż jej własny, a ja wręcz przeciwnie. Nie chciałam fundować swojemu dziecku takiej traumy, jaką przeszłam sama. Dlatego pierwsze dwa lata po porodzie siedziałam w domu. Nie chciałam przegapić żadnego momentu z tego okresu: pierwszy ząbek, pierwsze raczkowanie i pierwsze kroki - chciałam przy tym wszystkim po prostu być. Zrywałam się w nocy przy najcichszym płaczu lub nawet szeleście, bo zależało mi, żeby moja córeczka od początku życia wiedziała, że jestem przy niej i że może na mnie liczyć. 

Z tego powodu byłam przez mamę kilka razy nazywana leniem. Namawiała mnie, żebym poszła do pracy, a małą zajmie się ona. Przecież jest teraz babcią, prawda? Chyba zatęskniła za zajmowaniem się maluchem, dla własnego przecież nie miała czasu… 

Niedawno znalazłam pracę na pół etatu w naszym osiedlowym sklepie spożywczym. Może nie jest to zawód marzeń, ale teraz dodatkowe parę groszy bardzo się przydaje. Dzięki porannym zmianom mogę bez problemu odbierać Amelkę ze żłobka i wracamy do domu razem. No i właśnie o ten żłobek zrobiła się cała awantura. Przecież babcia jest na miejscu, czemu chcę oddać dziecko "obcym babom" - jak uroczo określiła panie opiekunki. Wiem, że bym mogła skorzystać z jej pomocy, ale nie chcę. 

Gdy opowiedziałam o tym bliskiej koleżance, stwierdziła, że świadomie lub podświadomie próbuję karać matkę za to, że nie zajmowala sie mną w dzieciństwie. Czy miała racje? Być może. Co powinnam zrobić? Nie dawałam do tej pory mamie wiele szans na spędzenie czasu z Amelką, czy powinnam to zmienić? Może ustalić dla niej jeden dzień w tygodniu na budowanie relacji babcia - wnuczka? Jak myślisz?