Tak się zastanawiałyśmy w Multix Shopie nad tytułem dzisiejszego wpisu. Bo niby ułatwienia dla ojców... “A co z ułatwieniami dla matek?” - ktoś może zapytać. Czerwiec zrobił się nam jakoś miesiącem tatusiów, co widać na blogu i w newsletterach (i co może być próbą rekompensaty za wszystkie lata traktowania Dnia Ojca po macoszemu), postanowiłyśmy więc zachować tytuł w takiej formie, w jakiej go teraz widzisz. Ale spokojnie, nawet jeśli NIE JESTEŚ opiekującym się dzieckiem tatą, wciąż możesz przeczytać tekst. Wymienione przez nas gadżety przydadzą się i tobie ;)Opieka nad dzieckiem nie jest łatwa, zwłaszcza na początku. Nie daj się zwieść uśmiechniętym i wypoczętym celebrytkom z Instagrama, które próbują ci wmówić inaczej (tak, ciekawe czy myślisz teraz o tej samej, co ja). Dlatego każda pomoc się liczy i ważne jest, żeby wśród zalewu gadżetów oferowanych młodym rodzicom wybrać takie, które naprawdę się przydadzą. Jedziemy więc z listą opartą na doświadczeniach - 5 przedmiotów, które ułatwią opiekę nad niemowlakiem każdemu tacie (i mamie też!).
Przy pierwszym dziecku odrzuciłam zupełnie pomysł kupowania kołyski. Bo mała, na krótko starczy, bo po co. Przy drugim byłam już mądrzejsza i nigdy nie żałowałam. Odkryłam, że nic nie usypia dziecka lepiej niż kołysanie. A po co mam robić to w ramionach, nadwyrężając kręgosłup, który i tak przeszedł już swoje, skoro kołyska zadziała lepiej? Ile taki mały mebelek może zaoszczędzić nieprzespanych nocy! A za pomysł kółeczek przy kołysce ktoś powinien naprawdę dostać Nobla. To genialne rozwiązanie, gdy chce się przetransportować dziecko nie budząc go. W dzień może sobie leżeć w swoim pokoiku, a na noc łatwo przystawić kołyskę do łóżka. Trzeba tylko pamiętać o blokadzie kółeczek, żeby maluch nie odjechał gdzieś w siną dal!
To kolejny gadżet, który okazał się o wiele bardziej pomocny, niż się w ogóle spodziewałam. Już sama świadomość, że dziecko jest przez całą noc dobrze okryte i że nie zasłoni sobie kocykiem buzi, była bardzo kojąca dla wiecznie się martwiącej młodej mamy, jaką wtedy byłam. Takie śpiworki niemowlęce uszyte są najczęściej z bawełny, więc nie przegrzeją maluszka. Nie trzeba przy nich stosować żadnych dodatkowych okryć, kocyków czy innych cudów. No i najważniejsze: nie trzeba wstawać w nocy, żeby oglądać (i słyszeć!) po raz tysięczny dramę: “niech cała ulica słyszy że jestem nieszczęśliwy, bo spadł mi kocyk!” :D Śpiworek nie spadnie!
Jak już jesteśmy przy temacie rozkopywania kocyka… Znasz to uczucie, gdy prowadząc auto zerkasz co chwila w lusterko sprawdzać, czy maluszek nie skopał znów kocyka na podłogę? Potem podnoszenie, inspekcja czy koc się za bardzo nie pobrudził, okrywanie znowu i po kilkuset metrach powtórka całej zabawy? Ktoś mądry wpadł na pomysł rozwiązania - kocyk do fotelika. Taki gadżet ma wycięte otwory, przez które przekładasz pasy fotelika samochodowego, umieszczając kocyk na dnie fotelika. Kładziesz dziecko, przypinasz i dopiero okrywasz. Choćby się nawet samo odwinęło, kocyka do nosidełka nie zrzuci choćby nie wiem co, a okryć je znów wtedy łatwo, choćby tylko jedną ręką. Szach mat, kocykowi rozkopywacze!
Jakkolwiek absurdalnie brzmi to teraz, kiedyś bałam się, że upuszczę własne dziecko. Takie to było kruche, maleńkie... I z tego co wiem, mężczyznom zdarza się taki strach znacznie częściej. W takich przypadkach przydaje się wspomagacz w postaci rożka niemowlecego, kiedyś zwanego becikiem (co mi przypomina gdy poszłam do sklepu pytać o beciki, a pani oburzona moją ignorancją i nieznajomością sprawy, wyjaśniła bardzo dobitnie: “To są rożki!”. Zapamiętałam na zawsze :D ). Łatwo zapakować w to maluszka i ponieważ objętościowo taki pakunek jest większy, niż samo małe ciałko, wygodniej się go w ten sposób nosi. Dziecku jest też przyjemniej gdy jest zawinięte, dlatego istnieje szansa, że będzie w rożku spokojniejsze.
Szczerze mówiąc, tego akurat nigdy sama nie używałam - i żałuję. Widzę, jak bardzo mógłby mi kokon ułatwić życie, zwłaszcza w pierwszych miesiącach życia moich bobasów. Miałyby własną, bezpieczną przestrzeń, gdy szliśmy gdzieś z wizytą. Nie “wędrowałyby” po całym łóżeczku, tylko leżały we względnie jednym miejscu (czy i ciebie zastanawia czasem, jak taki szkrab, który nie umie jeszcze nawet pełzać, jakoś potrafi się przemieszczać, gdy akurat nie patrzysz?). No i wygodniej brałoby się je do własnego łóżka, nie musząc się przejmować wszystkimi horrorami z internetu, jakie się słyszało o niebezpieczeństwach co-sleepingu. I jeszcze da się takie kokony niemowlęce prać w pralce, co oczywiście zrozumie i doceni rodzic, któremu zdarza się sprzątać po wybrykach fizjologicznych maluszka z tej czy innej strony (czyli w praktyce - KAŻDY rodzic).
Takich gadżetów na pewno jest więcej. Tu, z braku czasu i miejsca, wymieniam tylko pięć. Na pewno każdy rodzic ma swoje doświadczenia i swoje własne “odkrycia” w kwestii ułatwiających życie z dzieckiem rozwiązań. Dobrze jest dzielić się taką wiedzą z innymi rodzicami, ale bez urazy, gdy ktoś odrzuci twoje propozycje. Rodzicielstwo to pasmo mniejszych i większych problemów, którym trzeba stawiać czoła i każdy z czasem wypracowuje sobie własne na to sposoby ;)
Agnieszka